Witajcie Drogie Pandy!
Dziś opowiem Wam, co mnie spotkało. Rozwinięcie jest dość straszne,ale zakończenie zaskakujące ;) . Ta opowieść jest zbyt długa jak na jeden post, więc napiszę ją w kilku, ale co kilka dni. Zapraszam na cz. I ! ;)
Jak co rano wstałam, zjadłam śniadanie i przygotowałam się do szkoły. Byłam już w skafandrze, gdy zadzwonił do mnie telefon. Sprawdziłam kto to .
Była to Yo1o1. Poznałam ją na wakacjach na wyspie Pandanda, a teraz przeprowadziła się na Panfu. Przed chwilą do mnie dzwoniła, więc się zdziwiłam, że znów do mnie dzwoni. Oczywiście odebrałam. Zaczęła się rozmowa:
-Pelagia nie idziemy dziś do szkoły – powiedziała uradowanym tonem.
–Może zamiast tego do mnie przyjdziesz - spytała.
-Nie idziemy do szkoły? – zdziwiłam się. –Na serio? Super wieść! Zapytam się tylko mamy czy mogę i już do ciebie lecę. Może nawet u ciebie przenocuje skoro jutro weekend - powiedziałam uradowana.
-Super! Dzwoń szybko do mamy i tu przychodź – powiedziała Yo1o1.
Od razu zadzwoniłam do mamy. Oczywiście się zgodziła. Spakowałam to, co sądziłam, że się przyda na nocowaniu, czyli: piżama, ubranie na zmianę, latarka, magazyny, książka, miś, telefon, robótki ręczne, itd… Nie wiem, gdzie to wszystko pomieściłam, ale gdzieś na pewno. Gdy zadzwoniłam do drzwi zdziwiłam się, gdyż nikt mi nie otworzył. Dzwoniłam tak cały czas aż ktoś mnie zaczepił.
-Nie dzwoń już tak, bo uszy mnie bolą – powiedział nieznajomy.
-Bardzo przepraszam, ale przyszłam do koleżanki, a ona mi nie otwiera – odpowiedziałam.
-Czy ona nie nazywa się Yo1o1? – zapytał.
-Tak właśnie się nazywa – powiedziałam zdziwiona.
-Przykro mi, ale rano było włamanie do jej mieszkania i ona została porwana – powiedział.
-CO?! – krzyknęłam. –TO NIEMOŻLIWE! – pobiegłam przed siebie.
To koniec pierwszej części. Wiem, że nic się na razie nie dzieje, ale to dopiero wstęp. Niedługo czeka Was ciekawe rozwinięcia, więc jak mówią Max i Ella :
„Trzymajcie łapki na pulsie!”
Wasza Pelagia1999 ;)