piątek, 19 listopada 2010

Jak to było...


...czy pamiętacie święta 2009? Jak to było na Panfu? Nie? To ja Wam to trochę przypomnę. Otóż 29 listopada w Dżungli pojawił się ciastek, który codziennie stał w innym miejscu i rozdawał nam prezenty. Pierwszy prezent, jaki dostaliśmy od ciastka był to wieniec adwentowy, na którym co niedziela zapalała się jedna świeczka (4). Największy prezent od niego był dzień później. Dostaliśmy wtedy kominek, w którym co parę dni pojawiały się ozdoby oraz sam ogień. Ciastek poinformował nas też, że w doniczce przed nim stoi nasionko "choinki", które wyrośnie na dorodne drzewo, które będziemy mogli zabrać do domu. Kolejną niespodzianką było pojawienie się św. Mikołaja na plaży. Ogłaszał nam, że codziennie będą pojawiały się ślady Big Boota. W końcu w ostatni dzień udręki szukania go ślady zaprowadziły nas do jaskini, w której się skrywał z prezentami (6 grudnia - mikołajki). Dostaliśmy od niego tło do karty gracza. W końcu 10 grudnia spadł wymarzony ŚNIEG! Całe Panfu pokryło się białym puchem oprócz paru miejsc. Podczas "wzrostu choinki" na Basenie pojawił się Zając Wielkanocny, który zadawał nam codziennie pytania. Nagrodą za wszystkie prawidłowe odpowiedzi była nagroda w postaci złotego medalu. Na drugi dzień pojawił się na plaży syn Kamarii, na trzeci dzień na dziedzińcu stał Jay Pea. Czwartego a zarazem ostatniego dnia Napasapa na Plaży Karaibskiej. Następną niespodzianką mniej świąteczną był koncert zespołu "The Smashing Pancakes" na torze wyścigowym. W Wigilię mogliśmy zabrać choinkę do domu oraz dostaliśmy jeszcze jeden prezent: "Stół wigilijny". 29 grudnia w jaskini stanęła wyrocznia Kamaria! Przewidywała ona nam, co spotka nas w nowym roku 2010. 31 stycznia był oczywiście huczny sylwester i rok 2009 zakończył się. Przenieśmy się teraz do stycznia bieżącego roku. 12 stycznia na wulkanie Panda Sportowiec zorganizowała zabawę w postaci "Ślizgochronu". Parę dni później w Dżungli pojawił się bałwan bez swojego nosa. Zjadł mu go jeden z Pompomów. Ustawił on dla nas doniczkę i kazał znaleźć nam konewkę i podlewać marchewki by urosły na miano jego nosa. 27 stycznia również w dżungli pojawił się sam Carl, który wpadł na pomysł by z bałwanków umieszczonych na Panfu zbudować igloo! Pomysł wypalił i już 31 stycznia mogliśmy odebrać strój Eskimosa, jako ochronę przed zimnem w igloo. Lecz budowla miała pojawić się dopiero w przyszłym tygodniu. 2 lutego pojawiło się w końcu IGLOO! Niestety nie wszyscy mogli wejść. Oczywiście niemieckie Panfu nas wyprzedziło :)

Ciekawostki: Na boisku zamiast grania w piłkę nożną pojawiła się siatka. W lecie rzucaliśmy bombami z wodą a w zimie śnieżkami.
Mam nadzieję, że tegoroczne święta będą jeszcze lepsze od zeszłorocznych :)

Smutna chwila, smutny czas

  Niestety w związku z długotrwałym brakiem postów ze strony Milkii1508 i Naliiii1 jestem zobowiązany do poinformowania Was o pozbawieniu praw autorskich. Pamiętajcie natomiast, że w każdej chwili możecie do nas ponownie powrócić.

  W związku z tym, że Milkaa1508 była Opiekunem i Przewodniczącym Grupy, oznajmiam, co niżej następuje:
  • Opiekunami pozostali superStella5665 i skuter001,
  • Przewodniczącym Grupy Pomarańczowej zostaje Makarena11. Potwierdź tylko chęć do tak wielkiej odpowiedzialności.

Manny...

 Helo!
Dzisiaj znów nie idę do podwodnej szkoły. :( Wielka szkoda, bo mam dzisiaj dodatkową koszykówkę i matematykę. ;( Dobra, przejdźmy do rzeczy! Wiecie, że jestem chora i jak wstaje z łóżka, to źle się czuje, ale to nie powstrzymało mnie przed wyjściem na ten mróz i pomocą Manny'emu przy budowie igloo. Założyłam cieplutkie, nieprzemakalne buty zimowe, polarową bluzę, pod dżinsy czarne rajstopy, na bluzę ciepłą zimową kurtkę, bawełniany szalik i czapkę, rękawiczki, a do tego nauszniki. Pod taką osłoną żaden mróz mi nie straszny :). Pobiegłam do Dżungli i porozmawiałam chwilkę z Manny'm.


Później pobiegłam nad Basen i zastanawiałam się jak mam wyjąć bryłę lodu tak, aby nie wpaść do wody. Myślałam, myślałam i myślałam...

- Hmm... jak ja wyciągnę tą bryłę lodu?  Hmm... 

I tak cały czas. Pomyślałam, że może spróbuje najdalej jak potrafię się pochylić nad Basenem i wyciągnąć bryłę (nie jest to takie proste) CHLUP! Pewnie myślicie, że to ja wpadłam do Basenu, a właśnie, że nie! TO inna panda, która chciała w ten sam sposób wyjąć bryłę lodu z basenu. Zawołałam, aby tu podpłynęła, a ja ją wyciągnę . Ale było jedno "ale". Nie mogła płynąć. Rączki jej zamarzły. Myślałam i myślałam i... wymyśliłam! Krzyknęłam do niej:

-Złap te bryły lodu! 


Jak powiedziałam, tak zrobiła. Kiedy mała panda wlazła na kawał lodu zaczęła machać nogami ile miała sił. Dopłynęła do brzegu! Uff... udało się nam również wyjąć  dwie bryły dla Manny'ego. Zaniosłyśmy bryły Manny'emu, a potem zaprowadziłam ją do domu. Tam wypiła ciepłą czekoladę i się ogrzała.

Tak zakończyła się moja wyprawa na pomoc. A czy wam też zdarzyła się jakaś przygoda podczas wyjmowania brył lodowych? Powiedzcie w komentarzach ;) 

Wasza PeLaGia1999