Hej!
Dziś mam dla was kolejną część mojej historii.
Otóż... Na czym stanęłam? Aha już mam. Bałam się strasznie, trzęsłam się tak, że aż nauszniki spadły mi z głowy. W końcu postanowiłam zobaczyć co to takiego. Początkowo nie mogłam zdobyć się na odwagę, ale wreszcie wstałam, odwróciłam się i zajrzałam między gałązki ośnieżonego krzewu. Moim oczom ukazała się leżąca na ziemi mała panda w żółtej koszulce i brązowych spodenkach. Była skrajnie wycieńczona, na szczęście miała jednak na tyle siły, by opowiedzieć mi co się jej przydarzyło. Okazało się, że ma na imię Kiki, i że jakieś dwa dni temu bawiła się wraz ze swoimi koleżankami i kolegami w chowanego. Chciała żeby nikt jej nie znalazł i poszła daleko w dżunglę. Niestety Kiki zgubiła drogę i nie mogła wrócić do domu. Następnego dnia spadł śnieg i panda musiała znaleźć jakieś w miarę ciepłe schronienie. Na miejsce do przenocowania wybrała bujny gąszcz rosnący w ciasnej kępce. Niestety nie było tam wystarczająco ciepło, aby Kiki była bezpieczna, dlatego też sprytna panda wykopała sobie norkę w śniegu. Świetny pomysł! Pandzie udało się przetrwać tę noc, ale z następną już mógł by być problem.
Gdy usłyszałam historię Kiki dwie gorzkie łzy napłynęły mi do oczu. Postanowiłam jak najprędzej nas stąd wydostać. Wzięłam Kiki za rączkę i powędrowałyśmy w głąb ośnieżonej dżungli. Wybrałam zupełnie przypadkowy kierunek marszu, mimo to już po około dwudziestu minutach wyszłyśmy z lasu tuż obok obory. O dziwo na powitanie wybiegła nam uradowana i rozpromieniona mama małej zguby.
Po tych wydarzeniach dzisiejszego dnia zdecydowałam, że kocham szczęśliwe zakończenia.
Wasza Zubika.
Dziś mam dla was kolejną część mojej historii.
Otóż... Na czym stanęłam? Aha już mam. Bałam się strasznie, trzęsłam się tak, że aż nauszniki spadły mi z głowy. W końcu postanowiłam zobaczyć co to takiego. Początkowo nie mogłam zdobyć się na odwagę, ale wreszcie wstałam, odwróciłam się i zajrzałam między gałązki ośnieżonego krzewu. Moim oczom ukazała się leżąca na ziemi mała panda w żółtej koszulce i brązowych spodenkach. Była skrajnie wycieńczona, na szczęście miała jednak na tyle siły, by opowiedzieć mi co się jej przydarzyło. Okazało się, że ma na imię Kiki, i że jakieś dwa dni temu bawiła się wraz ze swoimi koleżankami i kolegami w chowanego. Chciała żeby nikt jej nie znalazł i poszła daleko w dżunglę. Niestety Kiki zgubiła drogę i nie mogła wrócić do domu. Następnego dnia spadł śnieg i panda musiała znaleźć jakieś w miarę ciepłe schronienie. Na miejsce do przenocowania wybrała bujny gąszcz rosnący w ciasnej kępce. Niestety nie było tam wystarczająco ciepło, aby Kiki była bezpieczna, dlatego też sprytna panda wykopała sobie norkę w śniegu. Świetny pomysł! Pandzie udało się przetrwać tę noc, ale z następną już mógł by być problem.
Gdy usłyszałam historię Kiki dwie gorzkie łzy napłynęły mi do oczu. Postanowiłam jak najprędzej nas stąd wydostać. Wzięłam Kiki za rączkę i powędrowałyśmy w głąb ośnieżonej dżungli. Wybrałam zupełnie przypadkowy kierunek marszu, mimo to już po około dwudziestu minutach wyszłyśmy z lasu tuż obok obory. O dziwo na powitanie wybiegła nam uradowana i rozpromieniona mama małej zguby.
Po tych wydarzeniach dzisiejszego dnia zdecydowałam, że kocham szczęśliwe zakończenia.
Wasza Zubika.