Witajcie pandy!
Jak tam niedziela?
Jest dosyć zimno, ale można się ciepło ubrać, prawda?
Dzisiaj poszłam do Miasta.
Było tam dużo pand.
Krzyczały, rozmawiały i jadły fast foody.
Piły też cole, soczki i shaki.
Grały też w Four Boom.
Gapiły się także na ekran z napisem "Poogle".
Inne przeglądały katalog z ciuchami dla nie złotych, inne kolorowe magazyny o modzie.
Jakaś słuchała w słuchawkach na uszach muzyki, jakaś grała na komórce.
"Szukam chłopaka", ""U mnie impreza", "Siukam mamy" "Szukam żony i dziecka" krzyczały pandy.
Tu jest za głośno - pomyślałam i poszłam do sklepu zoologicznego.
Zrobiłam zdjęcie kiedy nikt nic nie mówił i weszłam.
W sklepie było cicho i pusto.
Oprócz mnie były trzy pandy i sprzedawczyni.
Była zmartwiona i przygnębiona.
Spytała mnie czy chce Bolisia.
- Nie mam Złotej Karty - powiedziałam. - Przykro mi. Co się stało? - spytałam.
- Nikt prawie nic nie kupuje, a szefowa każe mi siedzieć i kończę prace o 19:00, a zaczynam o 7:00. Dziennie zarabiam tyle, ile kosztuje jeden Boliś - sporo, ale mało idzie dla mnie.
- Zwolnij się - powiedziałam. -Robię reportaż o Mieście. Spytamy się o prace w sklepie z pamiątkami i w lodziarni? A tak w ogóle jestem Dziudek - przedstawiłam się.
- Dziennikarka Redakcji-Panfu, Sekretarka Sekretariatu Panfu i Redaktorka Redaktorów? - powiedziała sprzedawczyni. - A ja Kate...
-Tak. Miło mi.
I potem...
Dowiecie się niedługo;)
Pisała dla Was:
Dziennikarka dziudek