wtorek, 12 października 2010

Moja fascynująca przygoda

Wstałam wcześnie o godzinie 7:30. Zjadłam śniadanie i ubrałam się. Usiadłam na wygodnym fotelu i zaczęłam przeglądać mapę.
Na początku chciałam pojechać nad morze, ale pomyślałam,
że jest za zimno i z resztą byłam nad morzem w wakacje. Śledząc mapę i drogi zatrzymałam wzrok na Podpandatach. Są to góry.
- Dobrze by było chociaż raz w życiu wybrać się w góry - pomyślałam.
Wzięłam laptop i poszukałam strony z rozkładem jazdy pandokarów. Odczytałam z jednej strony, że najbliższy pandokar odjeżdża jutro o 12:45. Ruszyłam do Panko. Zastanowiłam się, gdzie mogę znaleźć walizki podróżne. Po dłuższym czasie spytałam starszą pandę:
- Dzień dobry. Czy wie pani może gdzie znajdę walizki podróżne? - spytałam
- Panda się wybiera w podróż? - zażartowała starsza panda.
- Tak - uśmiechnęłam się.
- Są w dziale sportowo-podróżniczym - odpowiedziała mi na pytanie.
- Och, bardzo pandzie dziękuje, życzę miłej soboty.
Ruszyłam na dział sportowo-podróżniczy i faktycznie znalazłam tam walizki.
Kupiłam średniej wielkości za 100 monet i wróciłam do domu.
Zaczęłam się pakować. Spakowałam do walizki tylko potrzebne rzeczy. Była już godzina 19:00. Postanowiłam wcześniej pójść spać, ponieważ musiałam mieć na jutro dużo energii, bo czekała mnie długa podróż. Położyłam się do łóżka, po czym natychmiast zasnęłam. Nastał nowy dzień. Obudziłam się o 11:30. Wyrwałam się z łóżka i pobiegłam do kuchni. Przygotowałam śniadanie ubierając się i szybko je zjadłam. Pobiegłam na dworzec Panda S i zaczęłam oczekiwać na przyjazd pandakaru. Po dłuższym czasie przyjechał z małym opóźnieniem. Wsiadłam do niego i wybrałam sobie miejsce obok okna. Położyłam walizkę, wyjęłam słuchawki i zaczęłam słuchać muzyki z MP3. Nagle jakaś panda mnie szarpnęła. Przestraszona odwróciłam się. Mój wzrok wbił się w pewną pandę mojego wieku. Widać było po jej wyrazie twarzy, że była zdenerwowana. Spytałam ją, co się stało, a ona zaczęła krzyczeć i przeklinać. Zdenerwowana popchnęłam ją. Ona mi powiedziała, że zajęłam jej miejsce. Powiedziałam jej, że nie wiedziałam, że ona tu siedzi i na dodatek byłam tu pierwsza.
Nie lubię bójek, więc jej ustąpiłam



Stanęłam w kolejce do recepcji.
Po dziesięciu minutach oczekiwania nareszcie dotarłam do obsługi.
Trochę zdziwiło mnie to, że panda, która mnie obsługiwała mówiła po angielsku. Na pewno pochodzi z innej części wyspy Panfu. No cóż, zawsze chciałam tam polecieć, więc uczyłam się anielskiego. Teraz miałam okazję się popisać. Oto jak zaczęła się rozmowa:
-Hello, can I help you? - spytała mnie Panda
-Yes. I like to book a room, please. - odpowiedziałam
-How many night?
Tutaj się zatrzymałam. Nie wiedziałam na ile nocy wynająć pokój. Wreszcie zdecydowałam się na jedną noc.
-Just tonight.
-It's room 1153, which is on this floor.
-Ok. Thank you.
-Thank you.
Udało mi się! Wynajęłam pokój na jedną noc. Zabrałam walizki do pokoju. Pokój był przytulny i śliczny. Postawiłam swoje bagaże obok łóżka i wyszłam. Zamknęłam drzwi. Pobiegłam w ścieżką prowadzącą w góry. Zauważyłam tam grupkę innych osób i przewodnika. Na szczęście tutaj nikt nie mówił po angielsku. Po chwili oprowadzania zaprzyjaźniłam się z pewną pandą - Ashley. Była śliczną blondynką o niebieskich jak niebo oczach. Zaczęła się wspinaczka. Ashley miała szpilki, więc pożyczyłam jej drugą parę moich adidasów, którą zawsze zabieram. Nigdy nie wiadomo, co może się zdarzyć. Wspinałyśmy się cały dzień. W pewnym momencie Ashley poślizgnęła się. Starałam się nie panikować. Szybko złapałam ją za łapkę i pociągnęłam do góry. Udało się ją ocalić. Zapadł zmrok. Udało mi się dopiąć swego. Zaliczyłam szczyt i to nie byle jaki szczyt. Bardzo się cieszyłam razem z Ashley. Niestety trzeba było wracać. Postanowiłam zrobić obóz. Wyjęłam z plecaka namiot składany i zaczęłam go rozkładać zgodnie z instrukcją. Nareszcie udało mi się go złożyć i weszłyśmy do środka. Rozłożyłam ręczniki i materace, żeby było nam miękko i zasnęłyśmy. 

Nastał nowy piękny dzień. Zerwałam Ashley o świcie. Zjadłyśmy kanapki i wypiłyśmy herbatę z termosu. Wzięłam aparat i wyszłam z namiotu. Zrobiłam sobie małą wycieczkę i fotografowałam co się da. Później ruszyłyśmy w drogę powrotną. Opowiadałyśmy o naszych rodzinach i plotkowałyśmy o normalnych sprawach. W końcu byłyśmy już na bezpiecznym dole. Pożegnałam się z Ashley i ruszyłam do hotelu.
Okazało się, że nie potrzebnie wynajęłam pokój, ponieważ zrobiłam biwak w górach z superową pandą. Zabrałam bagaże, podziękowałam obsłudze i ruszyłam do pandokaru. Miałam szczęście, ponieważ pandokar przyjechał w tej samej chwili, kiedy byłam na miejscu i nie miałam ''przyjemności'' spotkać kolejnej "miłej" pandy. Dotarłam do domu o 18:00. Zjadłam kolację, przebrałam się w piżamę i pograłam na laptopie. Położyłam się spać o 20:00, ponieważ jutro czeka mnie kolejny tydzień szkolny.
Mam nadzieje, że wybiorę się jeszcze na taką ekscytującą podróż.
W szkole miałam dużo do opowiedzenia klasie. Po prostu to samo, co opowiadam Wam dziś ;). Koniec

Pisała dla Was