niedziela, 31 października 2010

Impreza Halloweenowa

Niestety muszę przyznać, że bardzo jest mi smutno. Na naszą imprezę Halloween'owa przyszły tylko 4 osoby. Chciałbym bardzo im za to podziękować. Wy jako jedyni mieliście czas i przyszliście go świętować z Redakcją-Panfu.

Zrobiliśmy kilka zdjęć, które teraz chcę ukazać:





Szkoda, że tylko 4 osoby. Mam nadzieję, że na następną imprezę Redakcji przyjdzie więcej osób.

Mój szalony dzień, o tym jak świetnie bawiłam się

Hej!
Opowiem Wam mój dzisiejszy dzień.
Wstałam, ubrałam się i zjadłam śniadanie.
Wyglądałam tak:

He he xD
Potem poszłam do Miasta i usiadłam na dachu sklepu z pamiątkami.
Poznałam tam miłą pandę - Sarę.
Pogadaliśmy o różnych rzeczach.
Potem poszliśmy na imprezę w Sali Balowej!
Było bardzo fajnie i mrocznie!
Potem się pożegnaliśmy.
Poszłam do Kamarii.
-Hej Dziudek! - powiedziała Kamaria.
-Witaj Kamario.
Zjadłyśmy babeczki popijając kakaem.
Potem poszłam na Plażę.
Kupiłam w automacie pianki i podpiekłam je nad ogniskiem.
Od razu je wpałaszowałam!
Potem poszłam do biblioteki.
Przeczytałam książkę o Halloween'owej przygodzie pewnej pandy.
Wtedy na ramieniu usiadł mi nietoperz.
Miał urwane skrzydełko i dziwnie latał.
Przygarnęłam go.
Zrobiłam mu łóżeczko z patyczka.
Wyłożyłam mu też trochę karmy dla nietoperzy, którą kiedyś dostałam od Kamarii.
Nietoperz zjadł połowę porcji.
Nazwałam go Mroczek
Moje zwierzątka polubiły Mroczka.
Mroczek poszedł spać, a ja do lodziarni.
Kupiłam sobie lody waniliowe i czekoladowe.
Potem poszłam na Wulkan.
Usiadłam na mostku i patrzyłam w niebo.
Potem poszłam do domu.
Koniec!
Jak Wam się podobało?


Pozdrawia:
Dziudek

31 października...

Witajcie Drogie Pandy! Wiecie jaki dziś dzień? Podpowiem wam: zaczyna się na "h", a kończy na "n". Tak jest! To Halloween! Z okazji tego święta postanowiłam pójść na tą imprezę na Sali Balowej. Powiem Wam, że to nie był taki zły pomysł. Spotkałam podczas tej imprezy mojego kolegę Olka55555 . Świetnie się z nim bawiłam :) . Trochę tańczyliśmy, odrobinę gadaliśmy, ale duchów nie spotkaliśmy :( Szkoda..., ale to nie wszystko. Spotkała mnie pewna przygoda podczas tej imprezy. Nad naszymi głowami latały całkiem spore nietoperze. Trochę się martwiłam, czy jeden z nich mnie nie porwie. Powiedziałam o moim zmartwieniu mojej koleżance Julce, która poszła ze mną na imprezę. I wtedy to się stało. Wykrakałam! Jeden z nietoperzy podleciał do mnie i złapał za mój plecak. Nagle nie czułam ziemi pod stopami. 



Krzyczałam: "Ratunku! Pomocy! Nietoperz mnie złapał!". W jednej chwili wszyscy zaczęli się na mnie patrzeć. Nietoperz wyleciał z Sali Balowej. Zaczął lecieć przez całe Panfu. Znużona tym lotem zaczęłam przysypiać, ale w tej chwili nietoperz wylądował. Kiedy postawił mnie na ziemi nie wiedziałam gdzie jestem. Potem dopiero skapnęłam się, że jestem na Górze Czaszki. Myślałam: "Po co ten nietoperz mnie tu zabrał?" . Zauważyłam, że coś leży na ziemi. Przykucnęłam obok tego. Był to malutki, ranny nietoperz. -A więc po to mnie tu zabrał - pomyślałam. Wyjęłam z plecaka moją podręczną apteczkę i zaczęłam opatrywać zwierzę. Jak już dokończyłam mały nietoperz poczuł się dużo lepiej i mógł nawet latać. Nie był jeszcze o pełni sił, więc postanowiłam zanieść go do weterynarza. Mój duży przyjaciel Ratownik (Tak nazwałam nietoperza) towarzyszył mi cały czas w drodze do lekarza zwierząt. Kiedy już doszłam i Pani Lili obejrzała Juniora (tak nazywa się mały nietoperz), stwierdziła, że podczas drogi tu wypoczął na tyle, by móc żyć samodzielnie, ale powiedziała, abym wzięła go do domu i przyprowadziła go za tydzień. Jako że Ratownik nie chciał odstąpić Juniora ani na krok, musiałam również przygarnąć i go. Tydzień później znów poszłam do Pani Lili, a ona stwierdziła, że można go wypuścić na wolność. Było tylko jedno ale... moi koledzy nie chcieli polecieć na wolność, więc przygarnęłam ich na zawsze.



To już koniec opowiadania :) Do usłyszenia!

Wasza Pelagia1999 :)