-Ok, to chodź - powiedziałem do Roberta. Gdy doszliśmy do mojej chatki mama nadal była w pracy, więc czterema słowami - cały dom dla nas. Porobiliśmy to, co zwykle robi się po szkole, czyli odrabianie lekcji, a potem leniwienie się przez cały dzień. I oczywiście trochę pogadaliśmy...
-Wiesz, może ja zamiast Lisy kupię tą choinkę? Co o tym myślisz? - spytałem się Roberta.-Levy, a ty wiesz ile ona kosztuje?-Właściwie to nie, ale może mi wystarczy... Może...-Ja myślę, że nawet jak się ze mną złożysz, to ci nie wystarczy - odpowiedział Robert.-A złożysz...