wtorek, 20 lipca 2010

Szalony dzień z pamiętnika wzięty.

Witajcie.
Dzisiaj miałam pechowy dzień.
Poszłam nad Jezioro, ponieważ było mi bardzo gorąco.
Popluskałam się, ale nagle przypomniałam sobie, że nie na karmiłam moich pupilków.
Dałam im jedzonko do miseczek.
Moje małpy kit wsuwały jedzenie bardzo szybko.

Jednak było bardzo gorąco, więc postanowiłam zabrać moją Stellę na basen.
Usiadłam na ręczniku. Powoli się nudziłam.

Podeszłam więc  do wody i sprawdziłam czy jest ciepła
czy zimna. Nagle ktoś przestraszył mnie i wskoczyłam do basenu.
Byłam wściekła.Musiałam wrócić do domu przebrać się.
Stella wszystko widziała i niestety też była oblana wodą.
.
Pobiegłam z moją Stellą do chatki.
Nie chciałam, żeby się rozchorowała.
Wytarłam ją ręcznikiem i położyłam do łóżeczka, po czym przebrałam się.
.
Nagle coś mnie przestraszyło.
Słyszałam jakieś dziwne hałasy z kuchni.
Podkradłam się z workiem do niej i złapałam.
No właśnie co?
Otworzyłam worek, a tu mi wyskakuje mój lisek Foxsi.
O mój boże.
Wkurzyłam się, bo lisek grzebał mi w kuchni.
.
Postanowiłam, że wezmę go na przejażdżkę samochodem.
Pobiegłam z moim liskiem do auta.

Ku mojemu zdziwieniu zauważyłam Czesia.
Tak tego Czesia z mojego ulubionego serialu "Włatcy Móch".
Wow. Niezłą furę miał.
.
Hehe. Pojechałam potem do miasta sprawdzić, czy są nowe kreacje.

.
No ale ich nie było.
Za dużo na dziś.
Zaparkowałam samochód i pobiegłam do Krucia.
O nie! Krucio ma znowu długie wąsy i zniszczył Maszynę.
Na szczęście jestem sprytną pandą i pokonałam go.

Przy okazji dobrze dodać, że otrzymałam cudny obraz Kamarii.

Poszłam na Plażę poopalać się na mostku ;)
.
Byłam głodna, więc wróciłam do domku i zrobiłam sobie jedzonko.
Oczywiście nakarmiłam też moje pociechy.
.
Gdy już zjadłam zupkę chińską poszłam z popcornem do salonu i włączyłam
moją wspaniałą porysowaną plazmę.
Włączyłam kreskówki, bo Czesia nie było.
Fart, że w ogóle był "Tom i Jerry".


Papa kochani

0 komentarze:

Prześlij komentarz