Cześć wszystkim!
I jak tam, przyzwyczailiście się do nowych ciał? Jak dla mnie są w porządku, ale nie o tym teraz mowa. Mam zaszczyt Was poinformować, co jest dzisiejszym prezentem adwentowym, ale najpierw historia, która temu towarzyszyła. Otóż dziś o 10:00 poszłam do Igloo ze swoją przyjaciółką Olgą. Gadałyśmy o chłopakach itp. Nagle Olga się poślizgnęła, a za nią ja. Dobrze, że umiałam jeździć na łyżwach złapałam równowagę i pomogłam utrzymać ją Oldze. Jechałyśmy bardzo długo, a końca lodowiska nie było widać. Przez chwilę wydawało nam się, że widzimy oazę, ale po chwili ujrzałyśmy zamarznięte morze! To było straszne! Lód się pod nami łamał. Jako pierwsza do wody wpadła Olga. Zaczęłam wołać:
-Pomocy! Help! Ratunku!
Krzyczałam we wszystkich językach jakie znałam. Niestety wszyscy świetnie bawili się w Igloo. W pewnym momencie ujrzałam czarną plamę biegnącą w naszą stronę.
-„Nie to nie możliwe, Sir Amon?” – myślałam – „Tak to on!”
Przybiegł do mnie ważący 30 kilo Owczarek Niemiecki o imieniu Sir Amon! Mój pies pobiegł do Olgi i pomógł jej wyjść z wody. Była cała przemarznięta, ale na szczęście miałam mój koc i owinęłam Olgę w niego. Powiedziałam swojej przyjaciółce, że ja odbiorę za nią prezent i przyjdę do niej do chatki. Oczywiście się zgodziła. Naszym dzisiejszym prezentem adwentowym była laska cukrowa. O mało jej nie zjadłam! Tak skończyła się moja historia!
Wasza Pelagia1999 ;)
0 komentarze:
Prześlij komentarz