niedziela, 5 grudnia 2010

Lodowo - Zawodowo!

Wstałam dziś bardzo wcześnie rano. Na zewnątrz był lekki przymrozek, ale mimo to słychać było wesoły trel rannych ptaszków. Ubrałam się szybko w ciepły sweterek, jeansy oraz ciepłe wełniane skarpetki i pomaszerowałam do kuchni zrobić sobie pancake'i (rodzaj naleśników) i pyszną bambusową herbatkę.
Po śniadaniu ubrałam buty i kombinezon śniegowy (było bardzo zimno!). Gdy wyszłam na zewnątrz zauważyłam całą zgraję pand bawiących się na śniegu (śniegu!!!) i postanowiłam do nich dołączyć. - Musiało napadać przez noc - pomyślałam nakładając rękawiczki na zimne łapki (nie zrobiłam tego w domu). Śnieg radował mnie ogromnie. Gdy tylko skończyłam się "ocieplać" (założyłam także różowe nauszniki do kompletu), pobiegłam pędem w stronę bawiących się pand. Z tego przypływu emocji zupełnie zapomniałam, że pod śniegiem mógł wytworzyć się lód (tzw. gołoledź). Niestety gdy to do mnie dotarło było już stanowczo za późno bo... jechałam już na pupie przez całe Panfu! Jechałam w zastraszającym tempie! To bardzo dziwne, że o nic nie zawadziłam! Po drodze minęłam Maxa i Ellę zażywających ruchu na świeżym powietrzu. Kiedy jechałam przez Dżunglę zauważyłam Manny'ego, który dokonywał jakiś poprawek przy Igloo. Niestety nikt mnie nie zauważył...


Zatrzymałam się dopiero w jakiejś dziwnej i nieznanej części Panfu. Nie było tam nikogo oprócz mnie. Ogromnie się bałam, ponieważ nie wiedziałam gdzie jestem (przez prawie całą drogę miałam zamknięte oczy). Lecz nagle z krzaków wyskoczył...
Kto wyskoczył z krzaków opowiem Wam jutro.

Zubika 

0 komentarze:

Prześlij komentarz